czwartek, 3 kwietnia 2014

005) Okropność.

Nie zdążyłam opublikować wczorajszego posta, więc dodaję go wraz z dzisiejszym.

2.04.2014r.
Od rana mam wspaniały humor! Spowodowały go komentarze moich sióstr. Jak zwykle rano stałam w bieliźnie przed lustrem i użalałam się nad sobą. Wtedy wstały one i po przyjrzeniu się zaczęły mnie komentować - "zobacz, Twój brzuch jest bardziej płaski!", "schudłaś z ud, spójrz!". "jeszcze trochę i nogi nie będą Ci się łączyć!". To było cholernie miłe. Dzięki nim również zauważyłam, że straciłam jakiś centymetr w udach. Nie zgodziłam się tylko w kwestii brzucha - zawsze rano jest bardziej płaski niż wczorajszego wieczora. Mimo to pałam niesamowitym optymizmem. Mniej zachwyca mnie dzisiejszy bilans. Wypiłam dzisiaj mnóstwo gorzkiej herbaty i 250ml mleka 1,5%. To daje 112kcal. Za dużo. Chciałabym, żeby moje bilanse nie wykraczały poza 100kcal. Ale wtedy musiałabym albo pić tego mleka mniej, albo w ogóle je odstawić. To tyle z użalania się nad sobą.
Bilans:
- 250ml mleka 1,5% - 112kcal
Podsumowując: 112kcal

Dzisiaj przesadziłam. Poszłam na ten cholerny szkolny obiad. Zjadłam cholerne 100g gotowanej czerwonej kapusty. Zjadłam okropne 200g ziemniaków. Wypiłam 250ml kompotu, który ma nie-wiadomo-ile kalorii (nie umiem nigdzie znaleźć ile ma przeciętny kompot, a tym bardziej nie wiem z czego on jest, wiem tylko, że jest różowy). I rano zjadłam małe słodkie cholerne jabłko. Jestem ohydna, gruba i wiecznie nienażarta. Mam ochotę zjeść cały garnek pomidorowej z ryżem, którą mama zostawiła na kuchence. Mam ochotę zrobić sobie kaszę mannę z 125 ml mleka i dosypać do tego płatki kukurydziane. Mam ochotę zjeść na sucho całą granulowaną malinową herbatę. Najchętniej pochłonęłabym jakąś czekoladę. Najlepiej trzy czekolady. Staram się kontrolować. Mówię sobie, że później znów będę płakać z powodu wyglądu. Że będę jeszcze bardziej tłusta, aż w końcu nie zmieszczę się w drzwiach i będzie trzeba jakoś je przebudować, żebym mogła dostać się do mieszkania i znów pochłonąć całą zawartość lodówki. Mówię STOP. Za karę po pisaniu tego posta zrobię ćwiczenia Mel B na nogi i na pośladki. A wieczorem 300 brzuszków, godzina na skakance i tyle przysiadów, ile tylko będę umiała zrobić. Tak, to dobry plan.
Proszę Was, kochane, nie poddawajcie się! Wspólnie mówmy stanowcze NIE jedzeniu, wspólnie każmy się za każdą nadprogramową kalorię, wspólnie dążmy do perfekcji. Już nigdy nie będziemy gorsze, grubsze. Będziemy chudziutkie, piękne, po prostu idealne w każdym calu.

Bilans:
- 200g gotowanych ziemniaków - 160kcal
- 100g gotowanej kapusty czerwonej - 23kcal
- 250ml niezidentyfikowanego kompotu (załóżmy, że jest to zwykły wieloowocowy kompot) - 181kcal
Podsumowując: 364kcal (!)

Proszę Cię, Shannon, ty obżarta świnio, nie jedz tyle.

A jak Wam idzie?
Trzymajcie się chudziutko! <3


2 komentarze:

  1. dasz radę, wierzę w ciebie kochana! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana te 364 kcal to naprawdę mało, uwierz w to! Życzę ci sił i dużo energii, pozytywnej oczywiście! :)
    Trzymaj się chudziutko :*

    OdpowiedzUsuń